Czy słusznie sołtysi rezygnują z szacowania szkód łowieckich.

Od 1990 roku sołtys jest organem wykonawczym jednostki pomocniczej gminy, sołectwa. Jest wybierany przez ogół mieszkańców, a jego działania wspiera rada sołecka. Sołtys korzysta z ochrony prawnej przysługującej funkcjonariuszom publicznym i tyle. Za swoją pracę otrzymuje marny ryczałt a jak zbiera podatki to dodatkowo inkaso.

Jaki jest dzisiejszy sołtys? Dla obecnego społeczeństwa jest nie tylko społecznikiem, ale i menagerem wiejskim. Nie tylko wsłuchuje się w głosy mieszańców sołectwa, ale wraz z nimi tworzy swoistego rodzaju grupę, która będzie mogła działać na rzecz wsi, pozyskiwać środki, wspomagać jej mieszkańców. A wszystko po to, by mieszańcom żyło się lepiej. Dobra droga,  szkoła, żłobek, przedszkole, place zabaw, boiska, domy kultury i place rekreacji, to element bez których dzisiaj już nikt na wsi nie wyobraża sobie funkcjonowania. Do tego pomoc niesiona najstarszym mieszkańcom wsi.

W tych wszystkich wymienianych poprzednio cechach brakuje chyba najważniejszej a mianowicie znajomości pracy na roli, trudu pracy zwykłego rolnika nie przedsiębiorcy, prezesa spółki czy właściciela dużej ilości gruntów rolnych kupionych częstokroć za bezcen ale zwykłego rolnika, który musi zapewnić byt sobie i rodzinie.

To właśnie w tym tkwi główna przyczyna medialnej histerii jaką wywołano gdy ustawa Prawo Łowieckie wprowadziła na sołtysa obowiązek szacowania szkód łowieckich wyrządzanych przez zwierzynę w płodach i uprawach rolnych.  I nie ma tu znaczenia moim zdaniem fakt, że sołtys nie zna się na szacowaniu szkód. Również nie zna się na dopłatach unijnych, sporządzaniu planów zagospodarowania przestrzennego i wielu innych rzeczach z którymi przyjdzie mu się zetknąć.

Problem tkwi w tym, że z dnia na dzień dodano sołtysowi obowiązków za które nikt nie chce zapłacić, do których nie ma aktów wykonawczych i o których nikt się sołtysów nie pytał. Organizacje rolnicze na barkach sołtysów próbują zbić kapitał polityczny twierdząc że  są oni niekompetentni, nieprzygotowani, niepotrafiący poradzić sobie z nowym wyzwaniem a jednocześnie podpowiadając, że jak dostaną pieniądze to oni sołtysów wyręczą.

 Prawda jednak jest taka że głównymi problemami z szacowaniem szkód po wejściu znowelizowanej ustawy Prawo łowieckie są :

  1. Brak okresu przejściowego w zakresie wejścia w życie przepisów dotyczących szacowania, który pozwoliłby na przygotowanie merytoryczne sołtysów do nowych obowiązków;
  2. Brak przepisów wykonawczych do ustawy co powoduje, że nie można przeprowadzać szkoleń, brak wytycznych co do sposobu szacowania, określania wydajności, ceny, sposobu sporządzania szkicu uprawy z naniesieniem miejsc wystąpienia szkody itd.
  3. Brak łatwej prawnej możliwości pieniężnej rekompensaty dla sołtysów na których ustawa nałożyła dodatkowe obowiązki, oraz niechęć Rad Gmin do podjęcia stosownych uchwał podnoszących ryczałty dla sołtysów.
  4. Brak znajomości w urzędach gminy położenia obwodów łowieckich, dzierżawców, osób do których należy zgłaszać wystąpienie szkody, pomimo że corocznie urzędy te opiniują roczne plany łowieckie a dzierżawcy zobowiązani byli powiadomić gminę o osobach upoważnionych do przyjmowania zgłoszeń.

Przy uregulowaniu rekompensaty finansowej dla sołtysa, sposobu szacowań oraz prowadzenia dokumentacji ustawa ta pod względem szacowania szkód łowieckich jest dobra, bo daje rolnikowi możliwość szybkiego i sprawnego zgłoszenia szkody, osobie której ufa i zna. Sołtys powinien być mediatorem między rolnikiem , kołem łowieckim, pracownikami LP i wcale nie musi być wielkim znawcą ponieważ w komisji szacującej znajdują się również właściciele lub posiadacze gruntów rolnych oraz przedstawiciele dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego na terenie których wystąpiła szkoda i każda ze stron może wnieść do szacowania zastrzeżenia wraz z uzasadnieniem , które jeżeli nie zostały uwzględnione umieszcza się w protokole z szacowania.

Czy sołtysi poradzą sobie z szacowaniami ? Uważam że w większości tak. Obecnie w województwie kujawsko-pomorskim jest 2 811 wsi z czego 1 857 przynależy do gmin wiejskich i około 1714 sołtysów. Jest to znaczna rzesza osób mogących szybko i sprawnie szacować szkody wspólnie z przedstawicielami dzierżawców oraz właścicielami  upraw rolnych.

Zakładając, że w każdym kole łowieckim, średnio wyznaczonych jest do szacowania 3 myśliwych to przy 190 kołach łowieckich w województwie kujawsko pomorskim  daje dodatkowo  570 osób obecnych przy szacowaniu szkód. Natomiast zupełną pomyłką jest pomysł aby kwestię szacowania szkód łowieckich przejęli pracownicy ODR, których jest nieporównywalnie mniej .

Dobra współpraca kół łowieckich z sołectwami na terenie których dzierżawią swoje obwody łowieckie przynosi bardzo dobre skutki dla wszystkich ze stron.  Dobry sołtys dokładnie wie jaką kulturę agrotechniczą stosuje rolnik z jego sołectwa, jak koło prowadzi polowania czy też jakie prace z zakresu hodowli lasu prowadzone są na terenie lasu położonego na terenie jego sołectwa a jeżeli nie zna to może lepiej by zrezygnować z pełnionej funkcji.

W tej całej dyskusji brakuje mi opinii samych rolników. Zmiany w ustawie prawo łowieckie były wprowadzane z uwagi na skargi rolników co do szacowań szkód łowieckich. Obecnie o wadach ustawy wypowiadają się wszyscy oprócz samych zainteresowanych.

Ostatnie próby kolejnej zmiany w tym zakresie są jeszcze bardziej kuriozalne. Nagle znalazły się pieniądze dla pracowników ODR (dla sołtysów nie było) , którzy mogą być lecz nie muszą być przy szacowaniu, ponownie wraca zgłaszanie szkód do kół łowieckich (co było już wielokrotnie krytykowane) a gminy mają święty spokój i tak naprawdę odcinają się od problemów rolników.

Mam nadzieję, że tym razem  ustawodawca da szansę na przyzwyczajenie się wszystkich stron do nowej rzeczywistości. Obecny system jest bardzo dobry pod jednym wszak warunkiem - muszą się znaleźć środki finansowe dla sołtysów. Szacować darmowo szkody oprócz członków kół łowieckich nikt nie chce ani wojewoda, ani starosta ani wójt czy burmistrz, czy pracownicy ODR.

Jest jeszcze jedna kwestia, której nikt nie porusza. Jeżeli Unia Europejska dopłaca do produkcji rolnej, chce chronić zwierzęta i drzewostany to dlaczego niema dopłat do odszkodowań łowieckich za szkody spowodowane w płodach i uprawach rolnych.  System mógłby być prosty koło łowieckie płaci za szkody a pod koniec roku występuje o zwrot wypłaconych odszkodowań np. w wysokości 50% poniesionych kosztów w danym roku (łącznie z wypłaconym ryczałtem dla sołtysa) do ARiMR. I wszyscy byli by zadowoleni "chyba".

Sołtys sołectwa Łącko Tomasz Oset

Komentarze

Warto przeczytać