GLOBALNE OCIEPLENIE to mit? Przyczyny globalnego ocieplenia

Powołują się na dane pomiarowe temperatury z okresu ekspansji światowego uprzemysłowienia, czyli od roku 1946. Jeżeli działalność człowieka, rozwój przemysłu są odpowiedzialne za ocieplenie, to dlaczego w tamtym czasie temperatura spadała? Co więcej, przed wejściem cywilizacji w erę rozwoju przemysłowego klimat wahał się i to znacznie. Dość wspomnieć tzw. "średniowieczne ocieplenie", gdy w Europie panowały o wiele wyższe temperatury niż obecnie, czy osiemnastowieczną "małą epokę lodowcową", kiedy większość rzek na naszym kontynencie pozostawała zamarznięta.

Ociepleniem klimatu tłumaczy się także topnienie lodu w rejonach arktycznych. Tymczasem według najnowszych badań ilość lodu na Grenlandii była krytycznie niska również około 6000 lat temu. Potwierdzało by to tezę o cykliczności naturalnych procesów, jakie dzieją się na naszym globie. Trudno bowiem tłumaczyć łagodność klimatu sprzed tysięcy lat nadmierną emisją CO2 do atmosfery.

Niewiedza czy celowe działanie?

Doktor Roy Spencer, klimatolog pracujący przy projekcie satelitarnego monitorowania temperatury ziemskiej NASA, twierdzi, że naukowcy posiadają zaledwie znikomą wiedzę na temat procesów cieplnych w wysokich warstwach atmosfery. Naukowiec krytykuje zwolenników teorii ocieplenia spowodowanego działaniem człowieka za - jak twierdzi - celowe wprowadzanie w błąd poprzez przemilczenie kwestii wpływu innych, niezależnych od człowieka czynników na klimat. Jako przykład podaje ciepło pochodzące z wulkanów.

Wulkany należą do naturalnych emiterów CO2 do atmosfery. Jednak tym największym są oceany. W porównaniu z emisją dwutlenku węgla, jaka odbywa się drogą naturalną, przemysł, transport, rolnictwo i wszystkie inne działania człowieka stanowią jedynie marginalną część. Jak twierdzi Zbigniew Jaworowski, autor opracowania "Przyroda, a nie wpływ ludzi, decyduje o klimacie" jest to zaledwie niecałe 5 procent. Profesor jest sceptykiem w kwestii wpływu działalności człowieka na globalne ocieplenie. Powołuje się na dane, wedle których ocieplenie nie ma związku z poziomem dwutlenku węgla. Co więcej, wskazuje on na obserwacje, że dwutlenek węgla nie jest przyczyną, lecz skutkiem rosnącej temperatury. Wszystko przez oceany, które oddają tym więcej gazu cieplarnianego im cieplejszy klimat.

Profesor Jaworowski tłumaczy, że człowiek nie jest w stanie w znaczącym stopniu wpływać na klimat. Wahania temperatury tłumaczy on zmieniającą się aktywnością Słońca, przez co do Ziemi dociera raz mniej, innym razem więcej ciepła. Astronomiczne obserwacje Słońca każą uznać, że w ciągu najbliższych lat czeka nas ochłodzenie klimatu, w związku z nadchodzącym spadkiem aktywności słonecznej.

Tymczasem, jak twierdzi profesor, współczesne ocieplenie jak i poprzednie ciepłe fazy, mają korzystny wpływ na biosferę, produkcję żywności i przyrost populacji. Z zebranych przez niego danych statystycznych wynika, że na przestrzeni od 1939 do 2000 roku liczba ludności w skali globu wzrosła 2,9 razy, a światowa produkcja żywności od 3,5 do 6,3 razy, co w dużym stopniu wpłynęło na wzrost przeciętnego trwania życia na świecie. Jego zdaniem CO2 nie jest wcale przekleństwem świata, tylko jego błogosławieństwem. Dziwi go powszechna fobia na punkcie dwutlenku węgla, gdyż jest to drobny gaz cieplarniany, stanowiący zaledwie ułamek wszystkich gazów tworzących atmosferę.  Największym zaś gazem cieplarnianym jest zwyczajna para wodna, która składa się na 97 proc. gazów cieplarnianych.

Według dużej grupy naukowców szerzenie teorii globalnego ocieplenia z winy człowieka to propaganda. Ma ona służyć wywołaniu strachu, w następstwie czego do ośrodków zajmujących się badaniami zmian klimatycznych popłynie szerszy strumień pieniędzy. Zdaniem dr Spencera  obalenie wizji apokaliptycznej katastrofy wywołanej działaniem człowieka skutkowałoby redukcją tysięcy miejsc pracy.

Czy komuś zależy na podtrzymywaniu teorii wpływu człowieka globalne ocieplenie?

Teoria globalnego ocieplenia jest obecnie niczym religia. Karmią się nią media, korzystają również politycy, gdyż stała się wyznacznikiem politycznej poprawności. Ci, którzy poddają pod wątpliwość prawdziwość tej teorii, zostają zepchnięci na margines. Przekonali się o tym naukowcy negujący raporty publikowane przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu IPCC. Zadaniem tego zespołu jest ocena wpływu człowieka na zmiany klimatu oraz formowanie propozycji zapobiegania tym zmianom, zwłaszcza w kwestii regulowania emisji gazów cieplarnianych. Dr Spencer jednoznacznie ocenia IPCC jako ciało polityczne, a oświadczenia publikowane przez Zespół jako nie mające wiele wspólnego z nauką.

Potwierdza to list otwarty naukowca Chrisa Landsea, opublikowany po jego rezygnacji z pracy nad czwartym raportem IPCC. Zarzuca on kierownictwu Zespołu upolitycznienie części raportu. W liście otwartym czytamy, że sformułowane tezy na temat wpływu ocieplenia na aktywność huraganów nie miały żadnych podstaw w postaci przeprowadzonych badań. Przeciwnie, wcześniejsze i obecne badania nie wykazują takiego wpływu.

Nie jest tajemnicą, że IPCC dysponuje ogromnym budżetem oraz że wokół Zespołu skupionych jest wielu polityków, biurokratów oraz zaprzyjaźnione media. Raporty publikowane przez IPCC mają duże znaczenie w formowaniu programów klimatycznych na świecie i niebagatelny wpływ na politykę finansowania badań nad zmianami klimatu. Pojawiają się głosy krytyczne, że dokumenty opracowywane przez Zespół stanowią podstawę do narzucania konkretnej polityki biednym krajom w celu osiągnięcia korzyści ekonomicznych. W roku 2007 firma General Investment Management należąca do Ala Gore'a zarobiła na pośrednictwie sprzedaży tzw. kredytów CO2 ponad 50 mln dolarów. Było to w roku, w którym Al Gore otrzymał nagrodę Nobla, co przez wiele środowisk zostało przyjęte krytycznie.

"Niewygodna prawda"

Przy okazji postaci Gore'a warto wspomnieć, że jego film "Niewygodna prawa" zawierał w sobie wiele błędnych tez dotyczących globalnego ocieplenia. Potwierdził to wyrok Sądu Najwyższego Anglii i Walii , który zakazał wykorzystywania filmu jako materiału dydaktycznego do nauki w szkole.  Zdaniem sądu film mija się z faktami naukowymi i może wprowadzać w błąd.

W opozycji do teorii głoszonych w filmie pozostaje także książka "Błękitna planeta w zielonych okowach" autorstwa czeskiego prezydenta Vaclava Klausa, opublikowana kilka miesięcy temu. Klaus nazywa mistyfikacją uznanie ocieplenia klimatu jako zjawiska globalnego. W swojej książce  koncentruje się na zjawisku dominującego we współczesnym świecie "environmentalizmu", który zdaniem prezydenta jest zagrożeniem dla wolności i praw obywatelskich.

Zdaniem Zbigniewa Jaworowskiego mamy do czynienia z nowym sposobem organizacji świata, kiedy to pod hasłami ekologii, w imię troski o środowisko realizuje się cele antycywilizacyjne. Najbardziej poszkodowane będą kraje biedniejsze. Przytacza przykład Polski, która w 95 procentach czerpie energię z węgla. Mając to na uwadze, konsekwencje regulacji dotyczących ograniczania emisji CO2 będą skutkowały radykalnym wzrostem cen energii.

Coraz więcej sceptyków

W marcu b.r. w Nowy Jorku odbędzie się kolejny zjazd ekosceptyków, który będzie miejscem polemiki ze zwolennikami popularnej teorii  wpływu człowieka na ocieplenie i anomalie klimatyczne. W konferencji zorganizowanej przez Heartland Institute wezmą udział naukowcy, którzy podpisali się pod oświadczeniem tej organizacji. We wspólnej deklaracji, nie znajdują oni żadnych naukowych dowodów na taką teorię. Co więcej, ich zdaniem istnieją dowody na korzystny wpływ wzrostu poziomu gazów cieplarnianych na faunę i florę. Deklarację podpisało już ponad 30 tysięcy naukowców amerykańskich.

Komentarze

Warto przeczytać